https://server.ccl.net/JasiuLabanowski/2019_02_03_WronskiUNarodowcow.html

Idą wybory... Parę razy wkleję tę wklejkę (choć będę ją poprawiał), aby rozwścieczyć trolli i gawnojedow, a innym przypomnieć o tym, że od wyborców sporo zależy, że powinni rozumieć ordynację wyborczą która jest w Polsce zagmatwana, system partii leninowskich (kadrowych) w Polsce i powinni rozumieć nie tylko swój czynny obowiązek wyborczy, ale również mieć na uwadzę swoje bierne prawo wyborcze (że mogą być wybrani). Jeśli nie będziecie wybierali dobrych ludzi, to źli będą się sami wybierali. Aby mieć dobrych kandydatów, musicie ich zachęcić do kandydowania, albo sami kandydować jeśli chcecie (możecie) pomóc Polsce i Polakom. W najlepszych demokracjach światowych ludzie się zrzeszają w oddolne partie wyborcze i te partie wyborcze wystawiają kandydatów. Zaś w demokracjach post-bolszewickich, liderzy partyjni i kandydaci wyciągnięci z kapelusza dostają szmal od mocodawców na stworzenie partii, tumanienie ludzi, i potem wygrywają wybory. Wtórują im podkupieni dziennikarze i pseudoautorytety. Post-bolszewicki system demokracji utworzony w Polsce po Magdalenkowej Jałcie można przełamać jedynie przez oddolne ruchy zwykłych ludzi, którzy się zorganizują, gadają ze sobą i nie są zawodowymi politykami. Polacy popełnili ogromny błąd w Magdalence. Otumanieni przez lata bolszwickiej propagandy, wyrafinowanych wydarzeń (morderstw) i obłudne hasło "Dogadać się jak Polak z Polakiem" poddali się agentom Moskwy, zdrajcom i bezideowym oszustom. Zrobili to całkiem niepotrzebnie, bo mieli całkowitą przewagę. Komuniści w 1989 już przegrali! Zabrakło Polakom perspektywy "ani kroku wstecz" i wiary w swoją siłę. Magdalenka/Okrągły Stół jest tak różna niż Rewolucja Amerykańska i powstanie Stanów Zjednoczonych. Amerykanie powiesili zdrajców i wygnali Anglików choć nie było to łatwe. Prawie że przegrali z największą potęgą świata, a w Valley Forge w Pensylwanii amerykańscy powstańcy umierali z głodu i z zimna, ale się nie poddali mówiąć "Live Free or Die" (Żyj Wolno lub Zgiń). I dlatego wygrali. Nie poszli na kompromis z okupantem brytyjskim. Natomiast w Magdalence TW bezpieki, gawnojedy i ludzie słabi dogadali się z sowieckimi szpiegami i wtórnikami (Czesław Kiszczak) i zostali przez nich wydutkani. Nie mając dużego doświadczenia poszli na kompromis z fachowcami i ekspertami z sowieckiej bezpieki cywilnej i wojskowej, która zmieniła w ten sposób jedynie "sposób stacjonowania w Polsce" z militarnej/policyjnej okupacji w okupację gospodarczą, administracyjną i polityczną. Od tego czasu Polską rządzi wyłoniona odgórnie mafia. Nawet ci co zdawali sobie sprawę z tego że Okrągły Stół to klęska Polski wzięli w tym spektaklu udział bo chcieli choć trochę wytargować dla Polski. Inni nie brali w tym udziału (np., Antoni Macierewicz, Andrzej Gwiazda, Jan Olszewski czy Anna Walentynowicz). Tragiczne w tym wszystkim było to że Polacy (za sprawą uporu administracji Prez. Reagana) wygrali z Komuchami. Przypomnijmy sobie choć kawały Ronalda Reagana, aby zrozumieć tamte czasy --{ https://www.youtube.com/watch?v=9A9ZxIrc9CE }--. Od 1986, Reykjaviku, a potem po traktatach rozbrojeniowych INF i START, było wiadomo, że Ruscy nie mają już nic do gadania i muszą opuścić kolonie które wytargowali w Jałcie i Teheranie w czasie IIWŚ. Trudny moment, bo Polacy byli zmęczeni. Do dziś nie wiem czy się wtedy dało i czy to było mniejsze zło. Pewno by się dało jeśli po stronie narodu negocjowali ludzie przez naród wybrani. Pewno by się dało zmienić te błędy później, gdyby Polacy mieli uczciwą i niezłomną reprezentację. Niestety, Wałęsy, Kuronie, Michniki i Gieremki to byli sowieccy agenci którzy negocjowali pod "fałszywą flagą" w imieniu Polaków, a zaniedbywalna i słaba mniejszość patriotyczna (np. Jarosław Kaczyński, Stanisław Stomma, Adam Strzembosz, czy Jerzy Turowicz) chciała choć trochę w tym przedstawieniu utargować i urwać dla Polski, choć powininni sobie zdawać sprawę, że są tam "dla ozdoby". Pewno nie wiedzieli, że tajne ustalenia są już podjęte w wąskim gronie w Magdalence i na tajnych spotkaniach, a Plenarne Obrady Okrągłęgo Stołu to jedynie podgatowka medialna dla tłumu.

/==============================================================================/

Nikt głównym negocjatorom Magdalenki i Okrągłego Stołu nie dał tego prawa do reprezentowania narodu, nie byli wyłonieni oddolnie, a oduraczony naród który już zwyciężył komuchów ale o tym nie wiedział, poddał się agentom wroga, zamiast iść na całego i czekać na kompletny odwrót wroga. Zabrakło cierpliwości i elit... Część przywódców i zaplecza intelektualnego została po prostu wygnana z Polski, a struktury rozbitej Solidarności przesycone były bolszewicką agenturą. Amerykańska Rewolucja trwała 20 lat a Polacy myśleli, że im się uda w niespełna 10 lat. Zabrakło "pracy u podstaw" aby przygotować naród i wyłonić przedstawicieli narodu, którzy by reprezentowali jego interesy, a nie swoje. Trzeba było się do rozmów przygotować na długo przed nimi, ocenić prawidłowo sytuację Rosji Sowieckiej i jej uległość wobec żądań amerykańskich, ustalić twarde warunki brzegowe, i sprytnie grać na zwłokę. Tego błędu nie popełnił nasz naród w 1918.

/==============================================================================/

Oglądałem dyskusje z Narodowcami w Jeleniej Górze z Piotrem Wrońskim --{ https://www.youtube.com/watch?v=_-uo98Zm1j4 }--. Również motywowałem się komentarzem Piotra Wrońskiego na temat "Manifestu Biedronia" --{ https://www.youtube.com/watch?v=FNHeGjYAXpA }-- który jest ANTYPOLSKI, przeciwny naszej etyce i tradycyjnym pojęciom dobra i zła. I ten facet ma 10% poparcia już teraz? Mamy 10% zboczeńców wśród polskich obywateli? Nie chodzi o to że Biedroń jest homoseksualistą. To NAJMNIEJ WAŻNE! Chodzi o to, że mówi że nie powinniśmy mieć sumienia. W jego koncepcji Polski lekarz który odmówi wykonania skrobanki jest przestępcą. W jego koncepcji Polski, Polacy są niewolnikami abstrakcyjnego systemu lewackiego i pozbawieni podstawowych praw obywatelskich i moralnych oraz najwyższej wartości jaką jest etyka chrześcijańska i tradycja. Przy okazji nasunęła mi się wypowiedź (sprzed IIWŚ) Jerzego Niezbrzyckiego (ps. Ryszard Wraga), kierownika referatu "Wschód" Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego IIRP). Warto dowiedzieć się więcej o kapitanie Niezbrzyckim --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Niezbrzycki }--

//=================================================================================================//

Podstawową cechą charakteru polskiego jest hamletyzm (brak decyzji pokryty kwietyzmem -- słowa... słowa... słowa... -- tchórzostwo cywilne, przesadna skłonność do analizy, a unikanie syntezy i wniosków), wytworzony w narodzie polskim przez nałóg ciągłego szukania poparcia poza sobą.

/=================================================================================================//

Jest to jedno z mott do książki Jacka Bartosiaka -- "Rzeczpospolita między lądem a morzem -- O wojnie i pokoju". Nota bene, to musi być niezwykle szkodliwa dla Rosjan książka, bo ostatnio zhakowali księgarnie XLM w której książkę kupiłem. Strasznie ruskim służbom ta książka nie pasuje. Dlaczego? Przeczytajcie... Odnoszę wrażenie, że obywatele polscy uważający się za Narodowców, nie mają pojęcia kim jest Polak, a za receptę na dobro Polski uważają "wybrać wodza który obiecuje gruszki na wierzbie, i niech wódz rządzi nami". Dzisiejsi Narodowcy nie kochają Polaków, ale nienawidzą tych Polaków, którzy się z nimi nie zgadzją. Jak w znanej pieśni "Trzeci oddech kaczuchy -- Wódz" z 1981 --{ https://www.youtube.com/watch?v=gM6gcOcuDBg }--. A sekret polega na tym, żeby każdy z Polaków był swoim wodzem żeby robił to co MY uważamy za dobre dla Polski. Dla Polski, a nie dla wodza. Ale aby być "wodzem" swoim czy partyjnym, to trzeba mieć wiedzę co Polsce i Polakom jest potrzebne. A obywatele Polski w większości nie rozumieją PODSTAWOWYCH zasad działania państwa czy metod zarządzania, relacji pomiędzy władzami lokalnymi i centralnymi i władzami UE, ordynacji wyborczej, trójpodziału władzy, metod politycznych, podstaw działania gospodarki, nie wiedzą jakie są uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne, na ile ich Państwo zadłużyło, co jest potrzebne aby państwo było wolne, a nawet tego zasadniczego faktu jak "PO CHOLERY JEST NAM TA POLSKA". To trzeba wiedzieć zanim się zostanie wodzem. Jak się tego nie wie, to jest się tylko niewolnikiem i nie powinno się iść głosować. Głosowanie to przywilej tych co wypełniają swój obowiązek wobec Polski. Ale ten przywilej wymaga pracy. Trzeba wiedzieć co jest dobre dla Polski i kto będzie tej Polsce służył uczciwie. Powtórzę inaczej... Nie głosujemy na to co będzie dobre dla nas! Głosujemy na to co będzie dobre dla Polski (lub lokalnej społeczności w wyborach samorządowych). Ale rozważmy wybory do władz lokalnych, aby to przybliżyć. Mamy dwóch kandydatów: 1) nasz wujek, Adam Krewniak oraz 2) Jerzy Uczciwy. Wujek obiecał mi posadę w Radzie Gminnej za dobre pieniądze, choć na tej robocie się nie znam. Szermuje hasłami, że jest swojak, jeden z nas, zna nasze potrzeby, i będzie nam służył jak zostanie wybrany, kiedy mu powiemy co trzeba zrobić. Jerzy Uczciwy to facet z doświadczeniem i uczciwy, który ma własną firmę i wszyscy mówią że jest solidny i uczciwy, a sporą część dochodów przeznacza na cele społeczne. Ma sensowne plany jak poprawić poziom życia w gminie, projekty inwestycyjne, jak ściągnąć kapitał inwestycyjny oraz wie co jest potrzebne ludziom w gminie. Grono ludzi go uprosiło, żeby kandydował, bo woli prowadzić firmę niż gadać z ludźmi. Pracowałem u niego, ale mnie zwolnił bo knociłem robotę i piłem na robocie. KOGO WYBIERZESZ? Jeśli zagłosujesz na 1 to jesteś zdrajcą i oszustem. Jeśli zagłosujesz na 2, to masz szanse na to aby być lepszym Polakiem i może w przyszłości sam kandydować dla dobra swojej gminy. Ale to trzeba wiedzieć... A Polacy głosują dla siebie, nie wiedzą dostatecznie wiele o kandydatach, ich programach i co jest dla Polski dobre. Ja do głosowania się przygotowuję. Na dwa tygodnie przed wyborami drukuję sobie listy z kandydatami oraz pytaniami referendalnymi i czytam na ten temat na internecie, oceniam oficjalne wypowiedzi kandydatów oraz ich oceny przez innych, patrzę którzy ludzie są w komitecie wyborczym, jak wypowiadają się o kandydatach autorytety moralne i bezstronni eksperci. Choć jestem członkiem Libertarian Party to głosuje zawsze na konkretne osoby. Najczęściej na Republikanów, rzadko na Demokratów, średnio na Libertarianów. Głosuję na "ludzi" nie na "partię". Zastanawiam się nad tym, czy takiemu człowiekowi bym zaufał, czy bym posłuchał jego rady, czy bym go chciał mieć za przyjaciela. To mi zabiera po parę godzin wieczorem przez dwa tygodnie przed wyborami. Kiedy mam już pogląd to zaznaczam na kopiach list wyborczych moje preferencje.

/==============================================================================/

To zajmuje czas i wymaga pracy, ale wiem że to ważne i muszę to zrobić, bo ja jestem MOIM WODZEM. ODE MNIE ZALEŻY!!! Ja staram się być poinformowany, dużo czytam, staram się rozumieć procesy, politykę i patrzę z perspektywy historycznej. Wiem co działało przedtem, wiem co nie działało, nie jestem podatny na cuda i nowatorskie metody których nikt nigdy nie sprawdził. Tak... Jestem konserwatywny, i wiem że ludzie tworzyli systemy społeczne przez setki lat, a rewolucje kończyły się zwykle klęską i ofiarami. Najlepiej działa ewolucja i stopniowe, odwracalne zmiany i drobne poprawki. Rzadkie katastrofalne wydarzenia nie powinny prowadzić do nagłych zmian. Np. jak ktoś spowoduje wypadek samochodowy, to nie należy odebrać wszystkim prawa jazdy i skierować na roczne studia jazdy samochodem. Wypadki się zdarzają i będą się zdarzać. Jak byłem młodszy, to nie wiedziałem wielu rzeczy i byłem bardziej idealistyczny i łatwowierny niż teraz, ale patrzyłem na ludzkie historie, moich rodziców i dziadków, sąsiadów, znajomych i kolegów. Zauważyłem dość wcześnie, że świat jest skomplikowany, a ja nie jestem najmądrzejszy. A tak prawdę mówiąc miałem szczęście, że chodziłem do dobrego liceum. Nauczyli mnie za młodu historii i literatury, a rodzice dodatkowo wysłali mnie do wieczorowej szkoły muzycznej. Tak, byłem zajęty, ale mnie to cieszyło, że staje się mądrzejszy i chyba lepszy w środku. To że wiedza i kultura to osiągnięcie wielu ludzi, a rewolucje są wynikiem zahipnotyzowania ludzi przez samców alfa, wiedziałem zanim uzyskałem prawo wyborcze. Na wyborach za komuny, skreślałem wszystkich aparatczyków z PZPR, choć był to akt rozpaczy i głosowanie na mniejsze zło. Ale chodziłęm... Obowiązek... Do żadnej organizacji ideologicznej w PRLu nie należałem, a jak zlikwidowali ZSP i zastąpili ideowym SZSP (ZSP+ZMS+ZMW) to oddałem legitymację. W 1980 wypisałem się z ZNP i wstąpiłem do Solidarności. W połowie 1981 wyjechałem na postdoca do USA i po Grudniu 1981 doszedłem do wniosku, że wracać do Polski nie ma po co.

//===========================================================================================//

A teraz wiedza... Mam szacunek do niej. Chcę też mieć szacunek do siebie i wiedzieć ile się da. Wiem, że mogę być ekspertem tylko w wąskiej dziedzinie, ale chce też mieć szeroką wiedzę. Więc dużo czytam. Nie czytam wszystkiego co mi wpadnie w ręce. Czytam tylko wartościowe książki, klasykę która oparła się czasowi, sławnych historyków którzy są szanowani i "bezpartyjni", pamiętniki osób, które zrobiły karierę i nie muszą jej już robić, np. pamiętniki mężów stanu, polityków, biznesmanów którzy już nie muszą zarabiać pieniędzy, itp., itd. Czytam też rzeczy nowe, które są dobrze oceniane przez mądrych i uczciwych ludzi. Wracając do książki Bartosiaka. Książka Bartosiaka to cegła, nad którą ciągle ślęcze, ale jest ona głownie o geopolityce, a więc o tym jak uwarunkowania geograficzne (położenie i ukształtowanie terenu oraz bogactwa naturalne), technologiczne oraz ekonomiczne wpływają na relacje między państwami. Zarówno ta, jak i poprzednia książka Bartosiaka to tytaniczna praca. Jest też druga strona medalu, która wpływa na relacje międzynarodowe, to jest cywilizacja. Cywilizacja danego ludu objawia się nam poprzez historię, a więc to co ludy/narody robiły w przeszłości i w co wierzą. Historia to nie cywilizacja, to jej wynik. Sama definicja cywilizacji jest bardziej skomplikowana. Cywilizacje nie zmieniają się z dnia na dzień, co wyjaśnił genialny polski badacz cywilizacji Feliks Koneczny --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Feliks_Koneczny }--. Każdy powinien przeczytać choć jedno z jego dzieł, a są dostępne na internecie. Wystarczy wpisać w Googla "Feliks Koneczny PDF". Ja osobiście wolę papier. Po 1989 przedrukowano sporo książek tego wybitnego badacza cywilizacji. Znowu, wystarczy wpisać w Googla: "Feliks Koneczny Księgarnia". Na pierwsze czytanie polecam "O wielości cywilizacji" a dla początkujących "Dzieje Polski opowiedziane dla młodzieży". Geopolitycy i historycy zwykle uważają, że metoda badawcza oponenta, jest wadliwa, ale ku obopólnemu zdziwieniu dochodzą zwykle do tych samych wniosków na temat "Co teraz robić". To można porównać do odwiecznej kłótni pomiędzy badaniami teoretycznymi (tu: geopolityka) i doświadczalnymi (tu: historia) w nauce. Oba obozy obrzucają się epitetami, a jednak rzetelni teoretycy i eksperymentaliści dostają te same wyniki.

/==============================================================================/

Wspaniałym przykłądem jest niedawna dyskusja Jacka Bartosiaka (geostratega) i Andrzeja Nowaka (historyka) --{ https://www.youtube.com/watch?v=gMgrX4xB70E }--. Wyraźnie uważają obydwoje że metoda oponenta jest mniej wartościowa dla podejmowania decyzji politycznych, a jednak dochdzą do identycznych wniosków jeśli chodzi o strategię działania dla Polski. Mnie ostatnio zainteresowała geopolityka, bo to w obecnej Polsce metoda na nowo odkrywana (choć nie zawsze tak było w Polsce). Cywilizacja też odgrywa ogromną rolę. Porównajmy cywilizacje ludów z "Wielkich Stepów" (Hunów i Mongołów) z Chińczykami. Celem ordy było 1)napaść, 2)obrabować, 3)zniszczyć/wyrżnąć. Celem Chińczyków było wybudować mur i bronić się przed nomadami z Północy albo płacić im okup, aby się odpierniczyli. Cywilizacyjnie Mongołowie (którzy mają wspólną bazę cywilizacyjną z Księstwem Moskiewskim) uważali, że trzeba systematycznie poszerzać kontrolowane terytoria przez zbrojne napady (doktryna rosyjska: obrona przed wrogiem poza granicami państwa). Natomiast Chińczycy chcieli obronić posiadane terytorium i nie chcieli go powiększać, ale bronić. Dopiero w XVII wieku Chinczycy zrozumieli, że muszą posiadać "bufory" na północy i poszerzyli swoje terytorium na północ poza "mur chiński" aby chronić swoje tereny rdzeniowe. Tak więć cywilizacyjne podejście do świata zmieniło się u Chińczyków dość dawno i już "nie siedzą za murem", a to rzutuje na obecną sytuację i politykę chińską. Oni z rozwagą używają siły i starają się unikać otwartych konfliktów. Chińską strategię opisuje Sun Tzu w swoim traktacie "Sztuka Wojny" --{ https://www.lazarski.pl/fileadmin/user_upload/dokumenty/student/Sun_Tzu_sztuka_wojny.pdf }--. Wolą metody subwersji politycznej, gospodarczej i finansowej. W wielkim uproszczeniu możne zauważyć pewne podobieństwa Chińczyków z postawą Endeków (Polska Piastowska, siedzieć za murem okalającym rdzeń państwa i płacić łapówki) i Piłsudczyków do Mongółow (Polska Jagiellońska, otoczyć rdzeń państwa buforami i bronić państwo na rubieżach), z tę różnicą, żeby bufory były Polsce przyjazne i przyjęły jej wpływy i ochronę jako korzystne dla nich samych. Polska była w XVI wieku najpotężniejszym pańswiem na Ziemi i nie osiągnęła tego przez mordowanie sąsiadów. Osiągnęła to przez przymierza, unie personalne i małżeństwa potomków monarchów. Problem w dziejszej PRLbis albo IIIRP (jak kto woli), jest to że nie mamy elit, to jest ludzi którzy mają majątek, doświadczenie i strategię, ale do polityki się nie pchają. Polską rządzą teraz bolszewicy, choć niektórzy chcą to brzemię 3 pokoleń odrzucić. Co to są elity? Stare bogate rody posiadające dobra na terenie własnego kraju od wieków, którym zależy na tym, aby te dobra utrzymać i przekazać potomstwu. Elity mają praktyczną wiedzę na temat zarządzania, są wykształcone, i jeśli już idą do polityki, to "dietami poselskimi" czy "pensją ministra" mogą sobie podetrzeć dupę. Idą do polityki dlatego, że są właścicielami kawałka państwa. Jeśli państwo updanie, to utracą majątek i wpływy. Dlatego im zależy. Elity są zwykle patriotyczne, bo mają swoją historię rodową i tradycję. Oczywiście czasem możne je przekupić (np. Radziwiłłowie za Potopu, czy Targowica pod koniec XVIII w). Ale to wyjątki, a nie reguła. To nie elity w IRP zrywały Sejmy Walne wrzeszcząc "Liberum veto", ale podpite szlachetki którym obcy agenci dali łapówkę. W Polsce elit obecnie NIE MA! Stare podejście do Państwa było takie, że wpływ na politykę państwa powinni mieć jedynie ludzie, którzy mają na własność kawałek tego państwa. Analogicznie do udziałowców w spółkach. Czy to głupie i przestarzałe? Chyba nie... Bo oni nie chcieli stracić swoich udzałów. Państwo to było ICH PAŃSTWO.

//===================================================================================================//

A co z resztą naszego narodu (bo elit nie ma)? Z obywatelami polskimi którzy nie byli bogaci przez pokolenia? Są nowobogaccy, złodzieje i postkomuchy, które obrabowały naród. Tych jest w sumie mało, a większość jest biedna i zadłużona. Żyje z dnia na dzień i nie ma perspektywy. Otóż dawniej biedota nie miała (do XX wieku) praw wyborczych, ale należała do "stanu". W Polsce było trochę inaczej niż w innych państwach europejskich, bo szlachcic był rycerzem, a nie tylko właścicielem ziemskim. Prawa wyborcze jednak były w Polsce dość powszechne... Miała je więc szlachta, a więc "rycerze", którzy za swoje osiągnięcia dostali tytuły i dobra od Króla. Inaczej było w Stanach Zjednoczonych. Prawo wyborcze mieli ludzie którzy posiadali własność od której płacili podatki (a więc "realność"). Paradoksalnie w XIX wieku per capita w Hameryce mniej ludzi miało prawo wyborcze niż w Polsce w XVIII (ok 20% populacji).

/==============================================================================/

Ale w XIX wieku nastąpiła pełna "demokracja" w wyniku francowatych postępowców (np. francuskich encyklopedystów, angielskich utopijnych socjalistów, rewolucji i powstań przeciw opresyjnym monarchom, itp). Polski nie było na mapie, więc tu było trochę inaczej. Bo nie chodziło o podział dóbr (dorwanie się do żłobu, który był opanowany przez zaborców) ale o wolność, o Polskę. W Polsce, po okresie "zrywów powstańczych" zrozumiano, że Polski się nie da wyzwolić militarnie pokonując wroga przez powstanie narodowe. Wrógów było trzech, były to mocarstwa światowe, i wrogowie Polski ze sobą współpracowali aby Polska nie odzyskałą niepodległości. Trzeba było czekać na moment, kiedy zaborcy się pokłócą, poszukać sojuszników, którzy uważają, że Polska może odegrać rolę stabilizującą w Europie, i wytargować i wywalczyć niepodległość. Tak też się stało w 1918. Ale Polacy nad tym pracowali przez kilka pokoleń. Byli przygotowani. Byli wykształceni, oczytani, wytrenowani wojskowo, zorganizowani w ruchy społeczne, i wierzyli że trzeba czekać na moment. Organizowali się lokalnie, oddolnie... Ciągnęli się do góry... Książki poszły pod strzechy! Kluby sportowe (np. Sokół), harcerstwo, biblioteki i szkoły gminne, spółdzielnie rolnicze, kasy zapomogowo-pożyczkowe, cechy rzemieślnicze, zespoły teatralne, polskie gazety, samorządy lokalne, itp., itd. Chłopi, szlachta, mieszczanie, chodzili do tego samego kościoła, a wódkę pili w tej samej żydowskiej karczmie. Księża, często pochodzenia chłopskiego, wygłaszali swoje płomienne kazania do chłopów i szlachty w tym samym kościele. Konstytucja 3-Maja uświadomiła Polakom, że choć są różne "stany" to jednak wszystkie są Polsce potrzebne i powinny mieć wpływ na rządy, bo siłą Polski jest wypadkową sukcesu każdej z nich. Rożnice pomiędzy stanami zaczęły zanikać, co tak uwidacznia "Wesele" Wyspiańskiego. Liczba konspiracyjnych organizacji w zaborach była wręcz fenomenalna. Walczyły one o prawa Polaków i ich organizowały celem obrony przed germanizacją i rusyfikacją. Emigracja przemycała do Polski książki i gazety. To nie były PARTIE POLITYCZNE, ale oddolnie tworzone lokalne stowarzyszenie, które wyłaniały zdolnych lokalnych działaczy, przywódców oraz WSPÓŁPRACOWAŁY ZE SOBĄ. Nie było żłobu... Była Polska! Nie ważne było czy Rozwadowski, Dowbor-Muśnicki, Haller, Żeligowski, Raszewski, Szeptycki, Zieliński, Berbecki, Durski-Trzaska, itp., itd., służyli przedtem w armiach zaborców. Ważne było, że byli fachowcami i Polakami. To NAJWAŻNIEJSZY warunek: Byli Polakami!!! A więc: uważali chrześcijaństwo (to z 966, przed schizmami i sektami) za zasadniczy czynnik państwowotwórczy, przyjmowali historię Polski za swoją, szanowali polski język, sztukę i kulturę, i gotowi byli dla Polski się poświęcić aż do najwyższej ofiary.

/==============================================================================/

To nie Piłsudski wjechał na białym koniu, ale to ludzie uznali, że to facet który ich reprezentuje i ma talent. Była współpraca, a nie walka o władzę. Byli przywódcy lokalni, którzy się znali i współpracowali. Oni nie czekali na Piłsudskiego... Oni czekali na moment, a potem zgodzili się kto z nich jest najlepszy. Moment nastąpił, i pomimo różnic ideologicznych "jak to robić na długą metę", niewielu miało wątpliwości, że trzeba im najpierw Polski Niepodległej w której wszystkie stany będą budować Polskę, silną, niepodległą od innych, zasobną, oraz sprawiedliwą. Dmowski negocjował w Wersalu; Paderewski prowadził lobbing w Stanach; Witos organizował najmniej wykształconych chłopów i przekonał ich że na wolnej Polsce skorzystają; Daszyński przekonał biednych robotników i mieszczuchów, że w niezależnej ojczyźnie będzie im lepiej, Korfanty przekonał Ślązaków, że są Polakami i że Niemcy to ich okupanci, A Józek Piłsudski przekonał wszystkich, że bez walki się nie obędzie i faktyczne granice Polski trzeba będzie odzyskać, "wyrąbać", i trzeba będzie dać krew i stworzyć dobre struktury wojskowe. Tę drogę i "moment" pięknie opisuje z detalami Andrzej Nowak -- "Niepodległa! Jak Polacy odzyskali Ojczyznę 1864-1924". --{ https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4844404/niepodlegla-1864-1924-jak-polacy-odzyskali-ojczyzne }-- KTO Z WAS PRZECZYTAŁ? NO KTO?

//===========================================================================================//

I tu trafiamy na zasadnicze pytanie dla Polaków. Odpowiedzcie sobie sami na tuzin pytań. 1) Czy jesteście Polakami czy bezpaństwowcami? 2) Czy jakby wam ktoś zaproponował posadę posła, burmistrza, wójta, to byście ją przyjęli nie będąc pewnym czy macie wiedzę i doświadczenie aby funkcje sprawować dobrze? 3) Co byście zrobili jakbyście odmówili? 4) Czy znacie historię Polski, którą jako Polak powinniście znać? 5) Czy znacie polską kulturę i sztukę, którą jako Polacy powinniście znać? 6) Czy wiecie wystarczająco dużo na temat ludzi na których głosowaliście w wyborach i czy się sprawdzili? 7) Czy uważacie udział w wyborach za swój przywilej, czy obowiązek? 8) Jeśli nie idziecie głosować to dlaczego (bo nie ma kandydatów, bo macie w dupie, bo nie wiecie na kogo)? 9) czy prosiliście kogoś żeby kandydował w wyborach? 10) czy chcielibyście kandydować w wyborach na jakąś funkcje, a jeśli tak to na jaką i dlaczego? 11) czy należycie do jakiegoś ruchu, klubu politycznego, koła dyskusyjnego, stowarzyszenia, poświęcacie czas dla innych, wspomagacie jakieś fundacje, itp., itd.? 12) Czy jak na kogoś głosujecie to robicie mu łaskę, czy on wam robi łaskę, że kandyduje?

//============================================================================================//

Tak żebyście wiedzieli, to ja nie głosuje w polskich wyborach choć mam obywatelstwo i wolno mi. Nie mieszkam w Polsce. Teoretycznie mógłbym robić to zgodnie z moją etyką, bo płace jakiś tam podatek od własności którą mam w Polsce, ale nie uważam, że mojemu potomstwu zależy na Polsce i że chcą tam mieszkać, a więc moje decyzje wyborcze nie byłyby podyktowane troską o przyszłość Polski, ale jedynie czystą intelektualną rozrywką -- Polacy nad Wisłą ogólnie uważają że Polonia nie powinna się wtrącać do Polski (może nie znają historii i "wiedzą inaczej"? Jakby chcieli, to by już dawno mieli przedstawicieli Polonii w Sejmie i Senacie). Przestańcie oglądąć "Gadające Głowy" --{ https://www.youtube.com/watch?v=OyLijBD5jmw }-- (Majka Babyszka jak miała 12 lat). Zacznijcie myśleć sami... Popatrzcie czego inni Polacy chcą i to w zależności od wieku --{ https://www.youtube.com/watch?v=Z3w67_9n8eQ }--. I na koniec to co o was, wyborcach, myślą Palikoty, Biedronie, Czaskowskie, Tuski, Millery, Kwachy, itp. Fragment szkolenia partyjnego pana Piotra Tymochowicza skazanego za pedofilię. Mniej niż 2 minuty i dowiecie się co o was myślą wasi "wodzowie" --{ https://www.youtube.com/watch?v=u_GC7KYOSJU }--