Poradnik Wyborczy

Ten plik jest w domenie publicznej. Możecie nawet go sprzedać pod swoim nazwiskiem jak ktoś kupi.

https://server.ccl.net/JasiuLabanowski/2019_08_19_Poradnik_Wyborczy.html
/===============================================================================/

Mój poradnik wyborczy doprowadza do szału trolli i gawnojedow. Natomiast ludzie mądrzy go czytają choć długi. Dlatego go wklejam pod koniec komentarzy. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że ten wpis nie przysporzy mi niebieskich łapek. Jeśli ci się podoba, podaj dalej. Jeśli nie, to rzeczowo skrytykuj (po przeczytaniu!). Zacznę od streszczenia działań które musisz zacząć co najmniej dwa tygodnie przed wyborami:

/======================================================================/

Wybory do Senatu: Wybrać jedną uczciwą, patriotyczną, mądrą i doświadczoną osobę która jest popularna w twoim okregu wyborczym. W tym roku posłowie Targowicy będą na liście bez przynależności partyjnej (chcą tym zmylić wyborców).

/=======================================================================/

Wybory do Sejmu: 1) Wybrać listę partii/koalicji która może osiągnąć ponad 20% mandatów w Sejmie, która ma spójny program działania z którym się zgadzasz. 2) Z tej listy wybrać kilka nazwisk patriotycznych kandydatów którym w miarę ufasz i którzy mają doświadczenie, inteligencję i nie zmienili poglądów przed wyborami. 3) Tych kilku kandydatów szczegółowo zbadać ("prześwietlić"), poznać ich dokonania, sukcesy/wpadki, poglądy, wiarygodność oraz wiedzę i wybrać jednego na którego zagłosujesz.

W sprawie tej wypowiedział się nawet abp Stanisław Gądecki --{ https://episkopat.pl/przewodniczacy-episkopatu-zacheca-do-udzialu-w-wyborach-parlamentarnych/ }--. w sposób znacznie ode mnie lepszy i krótszy:

/=======================================================/

W procesie dokonywania odpowiedzialnego wyboru odpowiedniego kandydata należy wziąć pod uwagę: jego prawość moralną, kompetencje w dziedzinie życia politycznego i obywatelskiego, potwierdzone dotychczasową działalnością publiczną, świadectwo życia w rodzinie oraz małej ojczyźnie. Liczą się również takie cechy osobowości jak: wyrazista tożsamość, szacunek do każdego człowieka, postawa dialogu i umiejętność współpracy z innymi, zdolność do roztropnego rozwiązywania konfliktów, miłość Ojczyzny oraz traktowanie władzy jako służby. Wybór takich kandydatów daje większą szansę na integralny i solidarny rozwój naszego kraju.

Poniżej przedstawię uzasadnienie do takiego podejścia do wyborów oraz zarys organizacji wyborów w Polsce. Moim celem jest przełamanie tragicznego nastawiania obywateli polskich do wyborów i ich naiwności. Ja w polskich wyborach nie głosuję, bo mieszkam od 1981 w USA i w Polsce nie płacę podatków. Niech w polskich wyborach głosują ci, którym rząd odbiera pieniądze. Głosuję natomiast w wyborach amerykańskich w USA i wkładam w to sporo pracy. Co do moich poglądów, to są one konserwatywne, i popieram Partię Libertariańską, bo ona w USA ma sens, a w Polsce nie ma. Dlaczego? Bo w Polsce nie ma polskich okrzepłych instytucji, korporacji, sądów, prawa i elit, a polscy bogacze mają zwykle (choć nie wszyscy) swoje korzenie w PRLu i wzbogacili się na okradaniu Polski i Polaków, natomiast większość majątku narodowego jest w rękach obcego kapitału. Obcy kapitał drenuje Polskę, co jest dla "obcych" jak najbardziej patriotyczne, natomiast polscy biznesmeni, to zwykle oszuści (choć nie wszyscy) związani z byłymi służbami PRL, albo ich pomiot, a nie ciężko pracujący ludzie, którzy dorobili się w sposób uczciwy oferując produkt lepszy niż konkurencja. Większe uwolnienie rynku to zachęcenie do rabowanie Polski i Polaków przez tych co to mogą robić. Choć "Ustawa Wilczka" --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Ustawa_Wilczka }-- uwalniała rynek, to z kilku obszarów działalności gospodarczej objętych "licencjami/pozwoleniami" zrobiło się w ciągu kilku miesięcy kilkadziesiąt, a w ciągu paru lat kilkaset. Była to ustawka, które pozwoliła się uwłaszczyć służbom, kapusiom, komuchom i tym na których były "haki". Pozwoliła też sprzedać za bezcen i łapówki polską gospodarkę obcym. Co więcej, polityka urzędów skarbowych penalizowała praktycznie wszystkie poczynania uczciwych i pracowitych ludzi, którzy mieli szansę osiągnąć sukces. Przykładem, który jest jednym z wielu, wielu przypadków jest Optimus --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Kluska }--. Niewielu uczciwych Polaków miało sukces w IIIRP, jeśli nie byli TW, resortowymi dziecmi, oficerami służb, czy nie mieli "dojść", nie płacił łapówek i nie było na nich "haków" (kontroli). WSI wręcz sprzedawało swoje usługi ochroniarskie i konsultacyjne, a "swoich" chroniło za darmo. Poczytajcie "Resortowe Dzieci" oraz rodowody "polskich milionerów". Gdy tylko uczciwa polska firma zaczęła odnosić sukces, była brutalnie niszczona. Targowica w Polsce dysponuje majątkiem 1 biliona PLN (1000 miliardów PLN) i ma budżet 3 x większy od budżetu państawa. Jest to mafia polityków, oficerów byłych służb oraz polskich milionerów (Herrenvolk). Powiązania często idą W POPRZEK sceny politycznej, choć w PiSie jest najwięcej uczciwych polityków. W tej sytuacji kontrola uczciwego rzadu nad gospodarką i redystrubycja majątku jest konieczna. Cuda o wolnym rynku głoszone przez Korwina i Michalkiewicza, to jedynie duraczenie Polaków, z czego ci propagandyści zdają sobie doskonale sprawę, ale to im daję jakąś niszową popularność i nabierają na to młodych ludzi. Co więcej jedynie "socjaliści" mają realnie szansę wygrać wybory w Polsce bo naród jest generalnie biedny i zadłużony. Gdyby nie wygrana PiSu w 2015 to Polski już by nie było. W 2015 stał się cud (za sprawą świętej Kiełbasy Wyborczej), że Polacy wybrali Zjednoczoną Prawicę, co powstrzymało upadek Polski. Niestety, odbudowa Polski potrwa wiele lat, bo przez prawie 30 lat Polskę zrujnowano, okradziono i rozsprzedano. Rujnuje się znacznie szybciej niż się buduje. A więc dośpiewajcie sobie ile czasu zajmie zanim w Polsce będzie tak jak w Szwajcarii zakładając, że obywatele polscy będą wybierać dobre rządy. Cudu nie będzie... Potrwa to długo.

/=====================================================================/

Wybory w Hameryce są inne... Trudniejsze... Nie ma tu "partii kadrowych" na modłę PZPR, które dostają dotacje z budżetu państwa. Nie ma "list partyjnych", nie ma "jedynek". Głosuje się na kandydatów, czasem na kilku na te same funkcje, np. kongresmanów, i ci co dostaną najwięcej głosów wygrywają. Żadnych D'Hondtów --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_D%E2%80%99Hondta }-- --{ https://wiadomosci.dziennik.pl/wybory-parlamentarne/artykuly/503331,wybory-parlamentarne-2015-ordynacja-wyborcza-do-parlamentu-jak-dziala.html }--, żadnych progów. Ale wybory są trudne, bo nieraz trzeba wybrać kilkadziesiąt osób (w dniu wyborów głosuje się na kandydatów na przedstawicieli we władz ustawodawczych i na urzędy do władz miejskich, powiatowych, stanowych, federalnych; na sędziów; oraz w referendach [wiążących w przeciwieństwie do Polski], które dotyczą głownie lokalnych czy stanowych problemów. W tych amerykańskich wyborach liczy się OSOBA (człowiek) a jej przynależność partyjna (czy bezpartyjna) jest bez znaczenia przy liczeniu głosów. Ja chociaż jestem libertarianinem, głosuje często na Republikanów, a zdarzyło mi się też zagłosować na uczciwych Demokratów. Dostają się ci co dostaną najwięcej głosów. Wyjątkiem są wybory prezydenckie, w których wygrywa kandydat, który wygrał w największej liczbie Stanów (ciekawostka, Trump wygrał więcej Stanów niż Hilary Clinton, ale otrzymał sumarycznie mniej głosów). Unikam dyskusji co jest lepsze: JOWy, czy wybory proporcjonalne z progami w Polsce. Jest to co jest... Po co bić zdechłego konia... JOWy mają swoje wady, a głównym problemem jest brak dyscypliny partyjnej. Posłowie są odpowiedzialni przed swoimi wyborcami w okręgu i wybiorą popularność wśród swoich wyborców, a nie spójną politykę partyjną. To jest korzystne jeśli przywództwo partyjne jest głupie ale tragiczne gdy program partii jest dobry. JOWy prowadzą często do paraliżu, co obserwujemy na przykładzie BrExitu. Tę wadę JOWów zwykle kompensuje się przez silną władzę wykonawczą (ustrój prezydencki, czy premierowski w WB). W Polsce jest inaczej i w wyborach do Sejmu jest próg wyborczy. Jeśli partia jako całość nie przekroczy progu wyborczego to żaden kandydat, nawet jeśliby wygrał w jakimś okręgu wyborczym 100% głosów, do Sejmu nie wejdzie. Z tego wniosek jest prosty (choć przykry), że nie ma sensu głosować na kandydatów gdy kandydują z komitetu_partyjnego/koalicji nie mającego szans przekroczenia progu wyborczego (odpowiednio 5/8%) wszystkich oddanych głosów w wyborach. Próg wyborczy nie obowiązuje kandydatów do Senatu. W Senacie są JOWy. Jest 100 senatorów, 100 okręgów wyborczych, każda partia/komitet wystawia tylko 1 kandydata w danym okręgu, i jest jedna list wyborcza na której wymienieni są kandydaci na Senatorów i ich przynależność do komitetu wyborczego w danym okręgu. Tak więc głosowanie na Senatora jest proste: Wybrać 1(jedną) osobę. Jaką? Doświadczoną, uczciwą, mądrą i patriotyczną. Aby taką wybrać to trzeba popracować i poznać kandydatów. Choć progów nie ma, to oczywiście głosowanie na jakiegoś nieznanego kandydata o którym nikt nic nie wie nie ma sensu, bo nie ma on szans wejścia do Senatu. Oczywiście jak kandydat jest związany z nieznanym komitetem wyborczym to jego szanse wejścia są znikome, bo nikt mu reklamy nie zapewni i nikt za nią nie zapłaci. Tak... Zdarzają się wyjątki, ale to musi być ktoś powszechnie znany i szanowany w danym okręgu wyborczym.

Głosowanie na kandydata do Sejmu jest też formalnie proste. Wybieramy 1(jedną) osobę spośród setek osób (komitetów/list wyborczych jest często kilkanaście lub kilkadziesiąt, a na każdej liście jest kilkanaście albo kilkadziesiąt nazwisk). Nikt nie jest w stanie ich wszystkich "prześwietlić" i się o nich czegoś miarodajnego dowiedzieć. Dlatego najpierw trzeba wyeliminować te komitety/listy wyborcze, które mają niewielkie szanse wejścia do Sejmu i mogą nie przekroczyć progu wyborczego. Takie komitety nawet jak nieznacznie przekroczą próg, to nie wprowadzą do Sejmu większej liczby posłów. Ja wiem, że to trudna decyzja, a przyszłości nikt nie zna, ale ja jestem pragmatykiem. Wolę wybrać "mniejsze zło" niż sprawić, że mój głos wrzuciłem do sracza. Tutaj koniecznie trzeba używać prostej statystyki. Jeśli się jest niezdecydowanym, prościej po prostu nie iść na wybory, zamiast oddać bezwartościowy głos. Obecnie (już mniej niż miesiąc do wyborów, ale sytuacja może się zmienić), do Sejmu mogą wejść w większej liczbie kandydaci "Zjednoczonej Lewicy i Pedałów", "Zjednoczonych Prawicy (PiSu)", "Ruski ZSL z Kukizem", oraz "Niemieckie POKO". Do Sejmu nie ma JOWów i nawet jeśli na listach komitetów partyjnych innych niż PiS są jakieś wartościowe osoby, to i tak będą robić to co im rozkaże przywództwo partyjne. Pamiętajcie, że możecie zagłosować tylko na 1 (jedną) osobę. Co zauważyłem (nie ja jeden), że w PiS są ludzie których bym nigdy nie wybrał. Nie będę wymieniał wielu nazwisk. PiS aby wygrać wybory musiał stworzyć de facto koalicję w 2015. Ja ograniczyłbym się jedynie do ludzi którzy są w samym PiSie, i spełniają moje kryteria mądrego, doświadczonego, uczciwego i patriotycznego kandydata. Co do niektórych członków "Zjednoczonej Prawicy" mam istotne wątpliwości. Rozbijają PiS i go sabotują, albo dlatego, że są agenturą, albo dlatego że chcą wykończyć konkurencję w samym PiSie. Posłuchajcie sobie np. KChT Piotra Wrońskiego --{ https://www.youtube.com/watch?v=tmo0mFzY0o8 }--, posłuchajcie innych uczciwych i niezależnych dziennikarzy, komentatorów, historyków, itp (np. Witek Gadowski Rafał Ziemkiewicz, Stasiu Janecki, Bronek Wildstein, Aleksandra Rybicka, Józef Orzeł, Michał Rachoń, Jerzy Targalski, Michał i Jacek Karnowski, Paweł Lisicki, Antoni Trzmiel, Ryszard Żółtaniecki, Krzysztof Skowroński, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Piotr Semka, Piotr Gociek, Anita Gargas, Ewa Stankiewicz, Jerzy Jachowicz, Olga Doleśniak-Harczuk, itd... tak bez składu i ładu wymieniłem trochę nazwisk z głowy), a także pogooglujcie i poszukajcie innych dziennikarzy, którym ufacie. Między nimi nie ma zgody i to Wy wybieracie. Ja się nie kieruję jedynie opinią dziennikarzy i lubię usłyszeć kandydata jak gada. Chce się dowiedzieć czy jest poważny, wiarygodny, czy tylko obiecuje i łże, żeby dopaść koryta. Macie jeden cel: wybrać najlepszego kandydata z listy partyjnej którą wybierzecie. PiS uważam za "mniejsze zło". Trzon PiSu jest uczciwy i realizuje polską rację stanu. To najlepszy rząd po 1989 i się sprawdził jako partia. Duża w tym rola prezesa Kaczyńskiego i "wiernych". Niestety, nie jestem zachwycony niektórymi koalicjantami PiSu, czy ludźmi którzy są tam przypadkowo. Wymienianie ich nazwisk jest bez sensu, bo jest 41 (bodajże) okręgów wyborczych a w każdym okręgu jest lista PiSu z wieloma nazwiskami. Ale z zasady nie głosowałbym na tych kandydatów, którzy nie byli w PiSie kiedy PiS był w opozycji (w ciężkich czasach). Może parę wyjątków zrobiłbym dla kilku kandydatów którzy odeszli od Kukiza, albo do PiS wstąpili na krótko przed wyborami 2015. Dla przykładu... Rozważałbym głosowanie na Rzymkowskiego, Andruszkiewicza, Wassermann, a nie głosowałbym na Glińskiego, Gowina czy Ziobrę. Oczywiście, to moje zdanie. Wielu się ze mną nie zgodzi. Uważam że "jedynki" niekoniecznie muszą być najlepsze, choć często są, bo PiSowi na tych ludziach zależy. Ale dlaczego zależy? Głownie dlatego żeby wygrać wybory. Najpierw zrobiłbym krótką listę kilku osób odrzucając te które mają oczywiste wady, i z tej krótkiej listy wybrałbym jedną, a jeśli nie mógłbym się zdecydować, to bym wybrał w drodze losowania z krótkiej listy.

/========================================================================/

Przed wyborami spędzam co najmniej dwa tygodnie czytając o kandydatach, słuchając ich wypowiedzi, opinii komentatorów którym ufam. Spotów wyborczych nie oglądam z zasady, bo jest to zwykle bezwartościowa propaganda tworzona przez specjalistów od reklam, którzy niekoniecznie "kupują" produkt który reklamują. Ponadto kampanie wyborcze nie są już od dawna walką na idee i pomysły ale obrzucaniem się gównem. Nie wybieram osób, które krytykują innych, a nie mają swojego programu. Zacznę od tego, że polityk to człowiek taki jak my wszyscy, a więc nie zna przyszłości i będzie popełniał błędy. Wszyscy popełniamy, oni też. Wszyscy się całe życie uczymy, oni też. Ale są zdolniejsi i tumany, bo taka była Wola Boża. Nie chodzi tylko o wykształcenie. Ten co dużo gada niekoniecznie gada z sensem. Chodzi o ich przeszłe dokonania i charakter. Dla polityka najważniejsza jest uczciwość, patriotyzm (w więc chęć slużenia Polsce i Polakom), doświadczenie, oględność w sądach i słowach, wyważone poglądy i wiedza, inteligencja i refleks. Tak, refleks jest ważny. Reakcje powinny być trafne i szybkie. To przychodzi z doświadczeniem i ze znajomości podobnych sytuacji w przeszłości. Dobrego polityka czy manadżera poznaje się po tym, że mało mowi, ale każde słowo ma wartość. Nie papla. Nie mówi jedynie tego co chcemy usłyszeć. Odpowiada na pytania. Więcej słucha (i chce słuchać) niż mówi. Dobry menadżer (a więc i polityk) za rzeczową i odpowiedzialną krytykę nagradza, a za nieszczere i falszywe pochlebstwa kara swoich podwładnych. Dobry menadżer potrafi dyskutować nawet z przeciwnikami, o ile chcą dyskutować (musi być dwóch do tanga) dlatego debaty między politykami z różnych obozów oglądam przed wyborami z chęcią. Charakterystyczną cechą skutecznego manadżera jest to że otacza się dobrymi ludźmi, bo wie że tylko uczciwi i doświadczeni ludzie pomogą mu w zarządzaniu, bo sam wszystkiego nie jest w stanie zrobić i sprawdzić. Natomiast słaby menadżer otacza się miernotami, bo wierzy, że będą mu wiernie służyć, jako że zawdzięczają mu swoją karierę. W skrócie: "mądry i uczciwy przyciąga mądrych i uczciwych", "głupi czy nieuczciwy przyciąga takich jak on sam". Patrzcie kto współpracuje z politykiem, a będziecie wiedzieli więcej o samym polityku. Oprócz jednostek wybitnych, trudno takie osoby znaleźć wśród ludzi młodych. Aby uprawiać politykę, trzeba zdobyć doświadczenie i nabyć odruchów sytuacyjnych. Dlatego młodych trzeba wybierać głównie na niższe, lokalne urzędy, np. na starostów, radnych, prezydentów małych miast, itp. aby się sprawdzili i nauczyli. "Terminowanie" u jakiegoś uczciwego mistrza też jest dobrą rekomendacją. Dobrą lekcją polityki jest też prowadzenie firmy, zarządzanie ludźmi, kariera naukowa, inwestowanie, a nawet kariera wojskowa czy policyjna. Nie lubię jako polityków sławnych dziennikarzy, prawników, pisarzy, artystów, itp. Większość ma manierę celebrytów i zboczenie nieomylnosci oraz brak pokory wobec ludzi. Mam większe zaufanie do ludzi którzy mniej gadają, a więcej robią. Prawnicy (np. adwokaci, prokuratorzy, sędziowie) którzy nie pracują naukowo, bardziej nadają się na doradców niż menadżerów. Lubię polityków z zacięciem historycznym (bo historia "lubi się powtarzać choć niedokładnie"), oczytanych, i takich którzy widzieli trochę świata. Dobrze jest jak znają języki, ale to nie warunek. Nie lubię rewizjonistów, którzy starają się obalać ustalone przez pokolenia prawdy historyczne na których opiera się nasza polska cywilizacja. Rewizjoniści zwykle się mylą i pogardzają ludźmi którzy wierzą w proste, uświęcone czasem i praktyką prawdy z naszej historii, literatury i sztuki. Na poważniejsze funkcje, wydaje się, że optymalny wiek polityka to 45-65 lat. Przed czterdziestką zwykle nie ma się doświadczeń w zarządzaniu ludźmi i wiedzy historycznej oraz osobistych doświadczeń. Natomiast po siedemdziesiątce przeciętny człowiek zaczyna mieć już kłopoty z pamięcią i nie ma już dużej wytrzymałości fizycznej koniecznej do sprawowania funkcji politycznych, choć może to zrównoważyć dodatkowym doświadczeniem, ale "musi się dobrze trzymać" (np. Ronald Reagan). Ważne jest jak politycy się zachowują pod wpływem stressu czy zaskoczenia. Dlatego debaty polityków z przeciwnych obozów, albo wywiady prowadzone przez mądrych i bezkompromisowych dziennikarzy są przydatne w ocenie polityka. To co kandydat "ogłasza" w monologach z trybuny czy w orędziach jest mniej ważne, niż to jak odpowiada na nieoczekiwane pytanie. Czasem reakcja "spieprzaj dziadu" ( https://www.youtube.com/watch?v=3FMp9Ec3pcY ) jest właściwsza niż bełkot bez treści ( https://www.youtube.com/watch?v=hHk_Si27BJo ). Osoba mająca władzę nie może "być kumplem" i musi być wymagająca w stosunku do siebie, jak i swoich podwładnych. Ale musi dać swoim podwładnym działać zamiast "prowadzić za rączkę" i wtrącać się w szczegóły. Musi bezkompromisowo "za dobre wynagradzać, a za złe karać". Polityk jest odpowiedzialny przed narodem i nie może tolerować ludzi biernych, głupich lub nieuczciwych w swoim otoczeniu, bo oni zarażają innych. Musi więc wzbudzać pewien lęk, ale i szacunek. Nie powinien mieć żadnych problemów w usuwaniu ludzi mało wartościowych. Kobieta czy mężczyzna? Nie mam preferencji, bo kobiety już od ponad wieku nie są "kurami domowymi" a mają też często naturalne zdolności do kompromisu i kierowania. Ich doświadczenie jako matek, czyni je naturalnymi menadżerami (o ile oczywiście wychowały dzieci na porządnych i mądrych ludzi). Ważne jest, aby polityk był człowiekiem wierzącym w Boga, a nie manifestacyjnym ateistą. Nie musi, a nawet nie powinien być dewotem religijnym, ale musi czuć nad sobą zwierzchność siły wyższej, która jego działania wspiera i ocenia. Religijny ortodoksa może mieć problemy w znalezieniu pragmatycznego kompromisu, a ten niestety jest w polityce często jedyną drogą na pokojowe rozwiązanie. Człowiek szczerze wierzący nie popełni zbrodni po to tylko, aby się utrzymać przy władzy. "Rządzić czy nie kłamac" jest niestety alternatywą z którą politycy spotykają się na codzień. Ci co maję etykę, "nie mówią całej prawdy", ci co nie mają "łgają w żywe oczy". Zawsze można wymijająco powiedzieć: "Zbyt wcześnie na odpowiedź", albo żartem "to moja słodka tajemnica". Adekwatne jest też nasze polskie powiedzenie: "Głupi mowi co wie, a mądry wie co mówi". Ludzie niewierzący są zbyt podatni na niesprawdzone idee, pogardę dla zwykłego człowieka, czy wiarę w swoją nieomylność. Mądrzy i uczciwi ludzie nie pchają się do władzy, bo wiedzą jaki jest tego koszt. Polityka to nie praca ale służba. Jeśli idzie się do zakonu, to nie dlatego, że by mieć co jeść. Idzie się, bo czuje się powołanie i poparcie swoich przyjaciół i rodziny. Politycy aby kandydować muszą być do tego zachęceni i proszeni i spodziewać się poparcia dla swoich pomysłów, a więc mieć zaufanie wyborców. Nie ma sensu rządzić przeciw swoim wyborcom w demokracji. Dlatego tu w USA każdy polityk ma "komitet wyborczy", który go popycha do władzy, pomaga i popiera, w tym finansowo. Jeśli Polacy nie będą płacili na polityków którym ufają, to będą mieli takich których opłacą nasi wrogowie jurgieltem, albo takich którzy ich okradną. Dobrzy politycy wiedzą też, że nie mogą kłamać, ale nie mogą też mówić całej prawdy i zdradzać tajników strategii, bo mają wrogów, którzy to wykorzystają. Nie mogą obiecywać zbyt wiele. To w czasie wyborów jest miecz obosieczny, bo wyborcy domagają się cudów gospodarczych i życia wiecznego. Nie wystarczy jedynie obiecywać cuda i głośić szczytne cele (jak np. PolExit, Wolny Rynek, Pogonić Zdrajców, Dogonić Szwajcarię, Stworzyć Potęgę Militarną, Nie oddamy guzika, Niech się wszyscy pocałują w dupe, itp., itd.). Trzeba też mieć wiedzę i doświadczenie aby głoszony cel osiągnąć W OBECNYCH WARUNKACH lub zbliżyć się do niego. Dlatego mądrzy wyborcy oceniają kandydatów po tym co zrobili, a nie po tym co obiecują. Niestety, mądrych wyborców jest mało. Polityk musi zachęcać ludzi aby sprawdzili jego wiarygodność przez ocenę dotychczasowej działalności, a cele które chce osiągnąć powinny być możliwe do zrealizowania. Są w Polsce uczciwi dziennikarze, ale jest ich niewielu, bo uczciwy dziennikarz nie ma łatwego życia -- zarabia szmal dla wydawcy a nie czytelnika czy słuchacza. Dlatego tak ważne jest źródło informacji i wiarygodność komentatorów. Gadzinówki z definicji nie powinny być źródłem informacji o polskich politykach bo są finansowane przez obcy kapitał, który nie reprezentuje polskich interesów. Jednak obywatele polscy ciągle ten chłam czytają jak nałogowcy. Te fabryki snów powodują jedyne potem powyborczego kaca. Tylko 20% mediów w Polsce jest w rękach polskiego kapitału, ale są one na tyle zróżnicowane, że naprawdę nie ma potrzeby zaglądania do niemieckich, bolszewickich, czy żydowskich mediów. Repolonizację mediów możnaby w Polsce osiągnąć bardzo prosty: "nie oglądać i nie czytać gadzinówek". Polacy powinni zagłosować kieszenią i spolonizować media w Polsce. Co ich przyciąga do gadzinówek? Nie rozumiem... Przecież to obca propaganda. Mało jej było za PRLu? Czego większość wyborców w Polsce nie rozumie, to zasada, że "wola większośći obowiązuje wszystkich", a zwracanie się do obcych państw o pomoc w walce z rządem, to ZDRADA. Rozumieją to obywatele państw o uświęconej demokracji i rozwiniętym społeczeństwie obywatelskim tworzonym przez pokolenia. Poglądową lekcją jest dzisiaj Wielka Brytania i Brexit. Oni się kłócą między sobą, ale przeciwnicy Brexitu nie zwracają sie do UE o pomoc. U nich referendum ZOBOWIĄZUJE polityków, nawet jeśli się osobiście z wynikiem większości nie zgadzają. U nas w Polsce referendum nie zobowiązuje polityków do niczego. To jedynie sondaż opinii. Za długie? Nudne? Głupie? Czyżby? Wymyślcie coś mądrzejszego i podzielcie się z innymi. Ja osobiście chętnie przeczytam rzeczową krytykę tego tekstu. Polecam krótki komentarz Piotra Wrońskiego --{ https://www.youtube.com/watch?v=i-euYa4tPZM }--, Daniela Stypułkowskiego --{ https://www.youtube.com/watch?v=_oTW-K2vc4c }-- i dra Targalskiego --{ https://www.youtube.com/watch?v=MlHDVxf_yQM }--. Jeśli jesteście zwolennikami PiSu, to musicie PiS oczyścić ze śmieci, bo inaczej niewiele się zmieni nawet jak PiS wygra.