https://server.ccl.net/JasiuLabanowski/2020_10_14_Prawnicy_w_Akcji_Reiner_Fuellmich.html

Propaganda prawnika Reinera Fuellmicha pod: po angielsku: --{ https://www.youtube.com/watch?v=kr04gHbP5MQ }-- a po polsku: --{ https://www.bitchute.com/video/y69CT0xXDRIo/ }-- jest ohydnym skokiem na kasę (gromną kasę!) aby jeszcze bardziej nas WSZYSTKICH ogołocić z pieniędzy, jakby nie było dość tego co uczyniła pandemia COVID-19. Jako człowiek starej daty zawsze zadaję sobie pytanie "Cui bono?"/"Kto skorzystał?". Nie skarżą kompanii farmaceutycznych ale rządy i instytucje rządowe. Może to mieć również inspirację polityczną. Chińczyków nie skarżą. Pożyjemy zobaczymy...
 
Mówią że chcą odszkodowań dla osób i instytucji objętych lock-down, którzy ucierpieli. Są to prawnicy specjalizujący się w "pozwach grupowych" (class-action suits), którzy typowo biorą 50% odszkodowania na pokrycie swoich kosztów. Spore pieniądze im wpadną w tym wypadku. Tworzą grupę prawników na całym świecie, aby w którymś państwie "przeszło" i żeby stworzyć precedens sądowy. W tym kontekście łatwiej zrozumieć dlaczego ziobryści z Solidarnej Polski głosując przeciw ustawie zwalniającą rząd od odpowiedzialności za działania w czasie pandemii albo popełnili błąd, albo coś więcej. Natomiast działania AntyPiSu są zrozumiałe -- chcą obalić obecny rząd żeby się dorwać do żłobu. Targowica nie proponowała antyS447 bo zdaje sobie sprawę, że to ona musiałaby płacic. Natomiast ta propagandówka pokrywa się z propagandą łysych z Konfederacji, bo ci sobie nie zdają sprawy z tego że to oni by musieli zapożyczyć Polskę gdyby obalili PiS i dorwali się do upragnionego żłobu (a może wykonują polecenia Rosji). Natomiast "nadzwyczajna kasta ludzi" w wymiarze "niesprawiedliwości" pewno rzuci się na to jak na pączki, bo jest spory szmal do zrobienia.
 
Poniżej ustosunkowuję się do propagandówki Reinera Fuellmicha. Robię to niechętnie bo nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie, choć pewno mieszanka mojego wykształcenia i doświadczenia powoduje że wiem więcej na ten temat niż większość ludzi.
 
Pazerny prawnik mówi, że przepustowość szpitali nigdy nie była zagrożona. To kłamstwo... Oryginalna forma wirusa była bardziej zjadliwa i często powodowała ciężkie schorzenia wymagające hospitalizacji. Na całym świecie na początku pandemii liczba osób hospitalizowanych była ogromna i wymagali oni intensywnej terapii (np. respiratorów i kroplówek). Nie ulegało od początku wątpliwości że ludzie mający inne choroby są bardziej narażeni na powikłania, niż ludzie zdrowi i silni. Owszem, prowadziło to do pogorszenia opieki w przypadku innych osób, ale czy to wina szpitali, czy epidemii? Kwestia komu dać łóżko w szpitalu, a komu nie, nie jest zwykle problemem, bo jest rezerwa zarówno łóżek, sprzętu (np. respiratorów) i personelu.
 
Panika na początku była naturalna: np. cała załoga lotniskowca była zarażona, szereg "domów starości" miało 100% zachorowalność, a w Nowym Jorku czy w Brazylii ludzie byli chowani w masowych grobach. Dziwiłbym się jakby paniki nie było. Trzeba było podejmować szybkie decyzje, a potrzebnej wiedzy do racjonalnych działań nie było. Dlatego teraz, kiedy już więcej wiadomo pazerni prawnicy chcą się "nachapać" bo mają "Evidence"/"Dowody sądowe". Dlaczego nie sądzili się w Marcu? Bo nie mieli dowodów. Ale administracje rządowe też nie miały dowodów. Teraz zresztą też nie ma dowodów na długotrwałe skutki wirusa i to nie tylko zdrowotne, ale i gospodarcze. Sami przyznają, że zaczęli organizować ten zamach na kasę dopiero w czerwcu.
 
Teraz wiemy że wirus mutuje... I stał się mniej śmiertelny (na krótką metę), a bardziej zaraźliwy. Czy to znaczy że nie ma problemu? Jest! A co będzie jak znowu zmutuje i będzie bardziej śmiertelny i bardziej zaraźliwy? Nie wiemy też jakie są długofalowe skutki zarażenia tym koronawirusem, bo nie mamy jeszcze danych. Za kilka lat, a może za kilkadziesiąt będziemy wiedzieć więcej, a działać trzeba teraz. Jak wiadomo, wirusy nie tylko wywołują choroby zaraz po zarażeniu, ale mogą wbudowywać DNA w materiał genetyczny (w tym komórki generatywne jak jaja i plemniki) osobników zarażonych i niektóre skutki mogą objawiać się z dużym opóźnieniem (np. skłonność do chorób drug oddechowych i krążenia na stare lata) albo dopiero u potomstwa (np. może wirus spowoduje, że dzieci zarażonych będą miały jedno oko, a może wirus nas "ulepszy" i da nam oko również z tyłu głowy albo na dupie, a może będą bezpłodne).
 
Pazerni Prawnicy pieprzą że noszenie maseczek ma negatywne skutki dla zdrowia. Ja zwykle sam używam maseczki jak robię przy zrywaniu starej farby lub gdy robię coś co produkuje wiele kurzu. Owszem maseczki mogą być szkodliwe/uciążliwe, ale dla niewielkiej stosunkowo grupy ludzi którzy mają kłopoty z oddychaniem. Ci są zwolnieni z obowiązku jeśli im lekarz da zaświadczenie. Ponadto maseczki trzeba nosić jedynie w miejscach publicznych ABY NIE ZARAŻAĆ INNYCH, bo popularne maseczki ograniczają kropelkowanie, choć jak wiadomo od kilku miesięcy, nie zabezpieczają przed zarażeniem się wirusem, bo mają zbyt duże pory.
 
Od dawna wiadomo że są różne testy i niektóre z nich są mało wiarygodne, a niektóre są bardzo wiarygodne (te droższe i dłuższe) o ile zrobione starannie. Na początku testy były faktycznie niedopracowane. "Staranność" w warunkach masowości testów nie może być zapewniona. Cena w przypadku masowych testów musi być niska. Dlatego testy są głównie pomocą do diagnozy, a nie ostateczną diagnozą, oraz wskazaniem do kwarantanny (a ta jest mniejszym złem niż zarażenie kilkuset osób). Żaden RT-PCR test nie odróżnia infekcji hot (rozwiniętej) od cold(bez objawów). Fałszywe pozytywne wyniki stwierdzają że został wykryty fragment RNA wirusa (większy lub mniejszy, w zależności od jakości testu) co nie oznacza że osoba jest chora, tylko że może być chora. To wiadomo już od dość dawna, a ponadto wczesne testy były znacznie mniej wiarygodne (bo niedopracowane) niż obecne testy. Wyniki to są jedynie poszlaki, że ktoś może być zarażony. Testy oparte na wykrywaniu przeciwciał są już potwierdzeniem że ktoś JEST albo BYŁ chory, ale są droższe. Oba rodzaje testów są potrzebne, bo wiemy, że niektórzy przechodzą chorobę COVID-19 bardzo lekko. Dlaczego tak jest to tego nie wiemy do dzisiaj.
 
Wirus SARS-Cov-2 ma około 0.1 mikrona (100nm) średnicy. Ich opowieści o maseczkach to duraczenie ludzi i kompletna propaganda aby przygotować oskarżenie grupowie. Są maseczki tanie, których celem jest ograniczenie kropelkowania (u mnie ok. 0.50 centów/sztukę) przez ludzi (bo tą drogą głównie dochodzi do zarażenia). Kropelki są wielkości 5-10 mikrona (5000 - 10000nm). Nie chronią one przed samym wirusem ani przed podsuszonymi "kropelkami" bo maseczki mają za duże pory. A więc chronią głownie INNYCH przed zarażaniem jeśli jesteśmy nosicielami. Natomiast mało chronią przed zarażeniem się nas samych. Popularne maseczki nie są zwykle uciążliwe przy oddychaniu. Podobnie działają "przyłbice" -- ograniczają chmurę kropelek przy wydechu, kichaniu, itp. Niektórzy twierdzą, że większy dystans, 2 metry (co jest typową chmurą którą tworzymy przy kichaniu i kaszlu) między ludzmi ma podobną skuteczność co tanie maseczki. Na mój rozum noszenie taniej maseczki ORAZ dystans ograniczają przenoszenie wirusa na innych bardziej, niż tylko jedno z nich.
 
Następne droższe maseczki to N95 ($3-$5 za sztukę lub więcej), które zatrzymują 99% wirusów o średnicy 100nm. Na początku były one trudno dostępne, bo ich było mało w magazynach i mniejsza była produkcja, a cena dochodziła do $20. Wręcz na samym początku maseczki N95 i lepsze (NP100 do respiratorów ponad $30) mogła je nabywać jedynie służba zdrowia i inne osoby które muszą pracować z chorymi na COVID-19. Te maseczki istotnie zabezpieczają przed zarażeniem się wirusem ale 1) muszą być często zmieniane (co ok. godzinę), 2) utrudniają istotnie oddychanie, 3) są drogie jeśli się je używa zgodnie z zaleceniami. Są też kombinezony ochronne z maskami "gazowymi" i elektrycznym filtrowaniem powietrza przez filtry, ale ze względu na koszt są używane jedynie na odziałach intensywnej terapii na COVID-19.
 
Co do śmiertelności "oryginalnego chińskiego wirusa" z Marca 2020 (który ciągle jest obecny obok zmutowanego) to była ona znaczna. Polska nie jest dobrym przykładem JAK NIE NALEŻAŁO REAGOWAĆ, bo u nas na początku faktycznie wprowadzono szybko duże obostrzenia sanitarne i epidemiologiczne. Szwecja nie jest dobrym przykładem, bo nie jest to kraj tranzytowy i niewiele tam zawleczono wirusa na początku. Co więcej, tam ludzie się myją i dezynfekują jak szaleni. Wbrew temu co prawnik propaguje, na świecie zmarło znacznie więcej ludzi na COVID-19 niż na grypę na samym początku w krajach które nie wprowadziły lockdownu i ograniczeń sanitarnych. Ogólnie ok. 1 milion ludzi zmarło na COVID-19, a na grypę umiera od 300 do 600 tysięcy ludzi co roku. Obecna mutacja wirusa jest mniej śmiercionośna i bardziej zaraźliwa niż oryginalny chiński wirus. Taka ewolucja może być naturalna (pasożyty zwykle ewoluują w strone większej zarażalności i mniejszej śmiertelności, choć może ktoś w tej mutacji pomógł, skąd możemy wiedzieć?).
 
Koronawirusy SARS-Cov-2 i wirus ptasiej grypy SARS-CoV-1 należą do tej samej rodziny ( Coronaviridae ). SARS-CoV-1 jest mniej śmiertelny choć bardziej zaraźliwy. Te wirusy są INNE niż wirus grypy ( Orthomyxoviridae ), choć oba są wirusamu RNA (retrowirusami). Wirus grypy używa jako otoczkę naszą błonę komórkową, podczas gdy otoczka SARS-Cov-2 jest tworzona z błon organelli komórkowych (aparatu Golgiego), choć to pewne uproszczenie. Więcej pod --{ https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7418743/ }--.
 
Tzw. "zaziębienie" jest też wynikiem zarażenia koronawirusem. Zaziębienie to INNA choroba niż GRYPA, która jest wywywołana wirusem grypy (który nie jest koronawirusem) i na którą istnieje szczepionka. Ten wirus GRYPY może również być bardzo zabójczy (np. epidemia hiszpanki w czasie I Wojny Światowej). Problem z SARS-Cov-2 jest że często nie ma objawów choroby. To jest ogromny problem przy diagnozowaniu choroby COVID-19, bo ludzie mogą nawet nie wiedzieć że mają wirus, a lekarze często nie mają pojęcia, że ktoś jest nosicielem wirusa.
 
Na koniec jego powoływanie się na naukowców, np. Michaela Levitta (73 lata) którego osobiście znam. Co innego mówił w Marcu a co innego mówi teraz. To naturalne, bo teraz więcej wiemy, a też wiemy, że oryginalny COVID-19 był bardziej śmiertelny. Ciekawe, że nie skarżą firm farmaceutycznych, bo istotnie, niektóre się na tej pandemii nachapały. Jednak niektóre po sprawiedliwości poniosły straty (np. Eli Lilly, Johnson & Johnson, czy AstraZeneca) bo wycofały/zawiesiły dalsze badania, co w fazie III jest ogromną stratą i przegraną z konkurencją. Także ich opowieści o wytworzeniu "odporności stadnej" ("herd immunity") w Szwecji. Skoro tam jest odporność stadna to w jaki sposób, skoro twierdzą że mało kto chorował. Aby wytworzyć odporność stadną musi chorobę przejść 66% procent ludzi.
 
Osobiście jestem zniesmaczony tą propagandówką pazernych prawników, którzy gonią ambulans. Jest to też arcydzieło demagogii. "Genocide"/"Ludobójstwo"? Jest przecież definicja prawna tego terminu (na wiki: --{ https://en.wikipedia.org/wiki/Genocide }--, --{ https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludob%C3%B3jstwo }--. Przychodzi na myśl parodia "There is no business like a shoah business". To nasze rządy wybrane demokratycznie CELOWO wyniszczały narody, grupy etniczne, religijne, rasowe... (termin ludobójstwo to właśnie implikuje). Wstrętna demagogia ludzi którzy lepiej niż inni znają definicję. Ten "patos" jest też obliczony na prymitywnego słuchacza, który się łatwo podnieca grą aktorską, ale może też przemawiać do pazernych, którzy oczekują że się na tym pozwie wzbogacą i zarobią na pandemii. Zastanawia wiele... Dlaczego nie kierują oskarżeń pod adresem Chin i innych państw gdzie nie ma stabilnych demokracji (np Rosji). O Izraelu cisza. Ciekawe też, ile się na pandemii mogli nachapać ludzie w administracjach państwowych, a na ile liczą ci pazerni prawnicy. A na koniec, to ciekawe dlaczego to niemieccy prawnicy zaczęli, a nie np. amerykańscy, którzy są specjalistami od pozwów grupowych. Może Niemcy myślą że jednak na tym zarobią, bo przecież osłabią inne państwa unijne bardziej niż siebie? Pożywiom, uwidim...